Jak oszczędzać, by zachować wartość pieniądza?

07.04.2022, Kategorie: Nowości, Autor: Michał Giel

Inflacja na poziomie ponad 10%, spadek wskaźników wyprzedzających koniunktury gospodarczej,  podwyżki stóp procentowych w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych – zapowiedzi dość agresywnych kroków w walce z inflacją polegające na kombinacji podwyżek stóp procentowych i szybkiej redukcji bilansu (QT). Perspektywy na kolejne miesiące nie wydają się „różowe”.

Samo spowolnienie gospodarcze i wejście niektórych krajów w recesję jest naturalne, portfel w takich warunkach jest nastawiony defensywnie.  Główną presję stanowi jednak inflacja – chroniąc kapitał tracimy 10% na spadku wartości pieniądza.

Często słyszymy argument, iż płace rosną szybciej niż inflacja, więc problem nie jest tak duży. Problem jest jednak bardziej złożony – 10% inflacja oznacza spadek wartości nabywczej naszych oszczędności, jest to rodzaj podatku.  Wyobraźmy sobie, iż w ostatnich 10 latach zaoszczędziliśmy pewną sumę pieniędzy – to właśnie te środki są opodatkowane 10% inflacją, bowiem ich siła nabywcza spada. O ile więc chwilowo płace próbują gonić inflację, o tyle cała nasza przeszła praca jest 10% mniej warta.

Jest więc spora presja na oszczędności, które co roku muszą zarobić tylko 10% na to, by uniknąć straty siły nabywczej. Jak tego dokonać w czasach, gdy lokaty bankowe nie płacą nic, a fundusze dłużne są w bessie?

Jak oszczędzać, by zachować wartość pieniądza?

Pierwsza zakłada spekulację i próbę szybkiego wzbogacenia się na zmienności rynków.  Są pewne koszty tej drogi – koszty czasowe, które trzeba poświęcić na spekulację, koszty codziennych opłat manipulacyjnych, na które trzeba zarobić. Niektórym się udaje , tylko na jednego szczęśliwca przypada zapewne 20 osób, którym się nie udało. Jest też ryzyko, iż w będąc dobrym traderem popełnimy błąd w przyszłości i stracimy oszczędności. Presja jest więc bardzo duża.

Druga droga zakłada mozolne budowanie kapitału poprzez inwestowanie w wartość. Wybieramy tanie aktywa, inwestujemy na platformach, które nie pobierają opłat, wybieramy fundusze które mają minimalne koszty zarządzania. Taka forma oszczędzania nie wymaga od nas poświęcenia dużej ilości czasu (jedynie na naukę). Plusem takiej formy oszczędzania jest korzystanie z dobroci procentu składanego (im dłużej oszczędzamy, tym nasz zysk będzie szybciej przyrastał). Minusem jest mozolna droga – nie będzie szybkich efektów, będzie mozolne dodawanie 15-20% średniorocznie do portfela. Będą okresy, w którym portfel nie będzie zyskiwał, bowiem taka jest natura giełdy (raz hossa, raz bessa).

Jeżeli jednak w długim terminie nasz portfel będzie zarabiał 15-20% rocznie, to nie tylko utrzymamy wartość naszych oszczędności, ale również będziemy notować przyrost kapitału. Na przestrzeni wielu lat wystąpią okresy z dużą inflacją, ale zdarzą się również okresy z realną inflacją na poziomie 2-4%.

Obecny czas jest dość trudny dla inwestorów.  Luzowanie ilościowe dobiega końca, stopy procentowe na świecie będą podnoszone. Takie zdarzenie nie służy rynkom akcji, które już są w bessie. Problem polega jednak na tym, iż spowolnienie gospodarcze już jest faktem, co widać na przykładzie wskaźników wyprzedzających OECD CLI (przykładowo szczyt polskiego ożywienia minął w maju):

Wskaźnik CLI OECD

Wskaźnik CLI OECD

Mamy więc bessę, która dyskontuje spowolnienie i mamy politykę podwyżek stóp procentowych, które jeszcze bardziej uderzą w gospodarkę. Winna jest inflacja i zbytnie zalanie rynków tanim pieniądzem. Można to zrozumieć w ten sposób, iż na chwilę „zdusiliśmy” kryzys pustym pieniądzem czego efektem była ostatnia hossa, lecz teraz przyjdzie czas zapłaty. Przy inflacji na poziomie 10% skończyły się możliwości „pchania rynków pustym pieniądzem”.

Zbyt gołębia polityka pieniężna doprowadziła do bessy na rynku obligacji.  To koszt który płacimy, bowiem wszelkie fundusze dłużne tracą na wartości.  Spowolnienie i recesja będą jednak stanowić plus dla obligacji – im szybciej wystąpią, tym szybciej obligacje wejdą w hossę. Szybsze spowolnienie ograniczy inflację w naturalny sposób, a stopy procentowe nie będą musiałby być podnoszone.

Polityka pieniężna zawsze jest spóźniona – stopy procentowe ruszyły w górę zbyt późno, obecnie punkt kulminacyjny podwyżek nastąpi w momencie spadku inflacji i znacznego spowolnienia gospodarki. Ten punkt kulminacyjny wystąpi zapewne w momencie, gdy fundusze obligacji już będą zyskiwać na wartości.



Zapisz się do naszego newslettera

Akceptuję regulamin