Kiedy ponad 20 lat temu zaczynałem przygodę z inwestowaniem, chciałem jak najszybciej generować jak największe zyski. Interesował mnie zysk w przeciągu miesiąca czy kwartału. Dopiero po latach zrozumiałem, że największe zyski generuje się latami, lokując środki w tanie aktywa. Najważniejsze są dobre aktywa i czas.
Najważniejszy w inwestowaniu jest czas i dobre aktywa
W inwestowaniu istnieje wiele strategii, narzędzi i analiz, które pomagają inwestorom podejmować decyzje. Jednak niezależnie od tego, jak bardzo rozwinięta jest analiza techniczna czy fundamentalna, jak dokładnie monitorujemy dane gospodarcze i jak wiele wykresów potrafimy interpretować, to czas okazuje się kluczem do sukcesu. Bez cierpliwości i długoterminowego podejścia nawet najlepiej zaplanowana strategia może zakończyć się fiaskiem.
Rynki finansowe rządzą się swoimi prawami. Zmienność jest ich naturalną cechą – okresy gwałtownych wzrostów przeplatają się z latami stagnacji i spadków. Bessa i hossa są jak dwie strony tej samej monety. To właśnie cierpliwość, czyli zdolność do przeczekania burzy i dania swoim inwestycjom czasu na rozwój, stanowi o sile prawdziwego inwestora.
Może to przychodzi z wiekiem, może gdy się jest młodszym to czas wolniej płynie? Jeszcze kilkanaście lat temu perspektywa 2-letniej inwestycji wydawała mi się bardzo długa. To tak, jakbym miał czekać wieczność. Po co kupić aktywa w czasie bessy, skoro będę musiał aż tyle czekać?
Czas jednak biegł coraz szybciej, takie 2 lata mija bardzo szybko. Wtedy zadawałem sobie pytanie – gdybym wtedy kupił i spokojnie poczekał, to teraz miałbym już naprawdę sporo. Aktualnie mam wrażenie, że czas biegnie szybko. Perspektywa 2-lat wydaje się obecnie chwilą, którą można spokojnie przeczekać. Więc gdy widzę okazję w czasie bessy, to kupuję przecenione aktywa właśnie z 2-3letnią perspektywą i spokojnie czekam. Cykl jest zawsze taki sam, przechodzimy z fazy bessy do hossy. Inwestuję ->kupuję dobre fundusze akcyjne-> czekam i zauważyłem, że osiągam średnioroczne wyniki zbliżone do 20% (portfel Funduszowe.pl). Z roku na rok jest chyba łatwiej – presja się zmniejsza, a procent składany robi swoje.
Cykliczność rynków – nieunikniony rytm gospodarki
W ekonomii i na rynkach kapitałowych wszystko podlega cyklom. Gospodarka się rozwija, osiąga szczyt, po czym przechodzi przez spowolnienie i kryzys, by ponownie się odradzać. To naturalny proces, który powtarza się od dziesięcioleci. Każda hossa – okres prosperity, optymizmu i rosnących cen – wcześniej czy później kończy się bessą, czyli spadkami, które niosą ze sobą pesymizm, panikę i wycofywanie kapitału.
Jednak historia uczy nas, że żadna bessa nie trwa wiecznie. Prędzej czy później ustępuje miejsca hossie. A ta z kolei często wynosi rynki na poziomy wyższe niż przed spadkami. To mechanizm, którego nie można zatrzymać, bo wynika z podstawowych praw gospodarki i ludzkiej natury. Jeżeli zobaczysz wykresy S&P500 czy nawet polskiego indeksu małych spółek, to zobaczysz to samo – co chwila nowe szczyty i coraz wyższe poziomy indeksów. Poniżej wykres sWIG80 Total Return, czyli małe spółki wraz z dywidendami:

Wykres nie obejmuje lat super hossy (2003-2007), a i ta robi wrażenie. Da się zarabiać nawet 400% w 10 lat? Da się, bowiem nasze portfele właśnie tyle zarobiły i cały czas idą w górę.
Bessa – czas próby dla inwestorów
Bessa to nie tylko spadające notowania, ale także ogromny test psychiki inwestora. Ceny akcji czy funduszy inwestycyjnych spadają, media bombardują pesymistycznymi nagłówkami, a wokół słychać głosy, że „rynek się kończy”. Wielu inwestorów w panice sprzedaje swoje aktywa, realizując straty. Tymczasem to właśnie wtedy rodzą się największe okazje.
Bessa może trwać kilka miesięcy, a czasami nawet dwa lata Ale to w jej trakcie wyceniane są spółki po atrakcyjnych cenach, a systematyczne inwestowanie pozwala nabywać więcej jednostek czy akcji za tę samą kwotę. Problem w tym, że wymaga to odwagi i cierpliwości – dwóch cech, których brakuje większości początkujących graczy.
Ostatni spadek w USA wydarzył się w kwietniu. Indeksy spadły ponad 20% i była to świetna okazja do kupna (nie sprzedaży). Skąd wiedzieliśmy, że spadek nie będzie trwał 2 lata? Wiedzieliśmy, ponieważ dane wyprzedzające pokazywały wzrost gospodarczy w USA. Globalny kapitał też to wiedział, dlatego na rekordową skalę kupował akcje. Te akcje kiedyś sprzeda, nastąpią sygnały dystrybucji (będziemy to widzieć na wykresie). Ostatnio oglądaliśmy akumulację:

Ja fundusze amerykańskie posiadam już dłuższy czas, a w kwietniu był tylko sygnał dokupienia. Kupujesz i czekasz, może i 2 lata. To wtedy najwięcej fundusze akcyjne zyskują na wartości. Kto więc generuje strachy przed inwestowaniem w fundusze akcyjne? Chyba te same instytucje, które rekomendują sprzedaż akcji w czasach bessy lub paniki. Myśmy kupowali na wtórym spadku z 2023 roku, w czasie paniki Covid19 i jeszcze paru momentach. Takie inwestycje w dobre fundusze przynoszą nawet 100% zysku.
Hossa – nagroda dla cierpliwych
Po każdym kryzysie nadchodzi odbicie. Hossa to czas, gdy gospodarka przyspiesza, firmy notują rekordowe zyski, a indeksy giełdowe osiągają nowe szczyty. To właśnie w tym okresie inwestorzy, którzy przetrwali bessę i nie ulegli panice, zostają hojnie nagrodzeni. Zyski potrafią być spektakularne – tym większe, im dłużej inwestor pozwolił kapitałowi pracować.
Warto pamiętać, że hossa to nie tylko odbudowa strat, ale też tworzenie nowej wartości. Osoby, które inwestowały systematycznie w trakcie bessy, mogą w czasie hossy obserwować dynamiczny wzrost swoich portfeli. To najlepszy dowód na to, że czas i cierpliwość są sprzymierzeńcami inwestora. Pamiętaj o tym, że S&P500 co parę lat podwaja swoją wartość. Na GPW taki sam trend występuje na rynku małych spółek.
Czas jako fundament inwestowania
Inwestorzy często próbują „wyczuć moment” – kupić na samym dołku i sprzedać na szczycie. Niestety, nawet najlepsi nie są w stanie przewidzieć, kiedy dokładnie rozpocznie się bessa i kiedy nadejdzie hossa. Zbyt wielka precyzja i próby łapania ekstremum cenowych kończy się mniejszymi zyskami lub stratami. Tym, co pozwala zminimalizować to ryzyko, jest właśnie długi horyzont czasowy.
Im dłużej pozostajemy na rynku, tym większe prawdopodobieństwo, że nasze inwestycje przyniosą zysk. Krótkoterminowe wahania – spadki o kilka czy kilkanaście procent – w perspektywie dekady stają się jedynie niewielkimi zawirowaniami. Dlatego inwestowanie powinno być maratonem, a nie sprintem. Mogę zaryzykować tezę, że wybierając fundusze akcyjne na okres 5 lat zarobimy zawsze. Nawet gdy kupisz na szczycie hossy, to za 5 lat i tak rabisz (co najmniej tyle co lokata bankowa). Dowód – 5 lat temu WIG miał poziom 45000 pkt., była hossa, ale potem i wielka bessy. Bessa skasowała wszelkie zyski, ale 5 lat później WIG ma wartość 106000 pkt. Gdybyś kupił akcje w pobliżu szczytu hossy z końca 2021 roku, to WIG miał poziom 70000 pkt. Jesteśmy obecnie 50% wyżej (gdybyś kupił na szczycie…).
Psychologia inwestora – najtrudniejszy przeciwnik
Największym wyzwaniem w inwestowaniu nie jest sam rynek, lecz emocje inwestora. Strach przed stratą sprawia, że sprzedajemy w najgorszym możliwym momencie. Chciwość pcha nas do kupowania, gdy ceny są już bardzo wysokie. Cierpliwość i świadomość cykliczności rynków pomagają unikać tych błędów.
Kluczem jest zrozumienie, że bessa nie oznacza końca rynku, a hossa nie trwa wiecznie. Świadomy inwestor nie reaguje impulsywnie na krótkoterminowe ruchy, ale trzyma się swojej długoterminowej strategii. Dzięki temu czas staje się jego największym sprzymierzeńcem.
Osobiście nie wiem, kiedy skończy się hossa. Nie mam tez potrzeby, by na siłę szukać szczytu na wykresie. Staram się zidentyfikować, kiedy indeksy są przegrzane i kiedy może przyjść spowolnienie gospodarcze. Na naszym rynku jest tak, że fundusze akcyjne zarabiają, gdy spółki notują zyski. Spółki notują zyski, gdy są sprzyjające warunki (np. trwa ożywienie gospodarcze). Przykład z ostatnich tygodni – spółki z WIG20 (głównie banki) notowały zyski, bowiem NBP długi czas trzymał wysokie stopy procentowe. Wysokie stopy procentowe zwykle pomagają bankom osiągać coraz lepsze wyniki. Były warunki, był wzrost, były wyniki banków i nowe rekordy WIGu. Do tego były rekordowe dywidendy. Ostatnio jednak dowiedzieliśmy się o nowym podatku bankowym. Taki podatek zabiera sporą część zysków, dodatkowo są prognozy które mówią o możliwym spowolnieniu gospodarczym. Czy to są warunki dobre dla polskich akcji? W długim terminie i tak są dobre, ale na krótką metę mam wątpliwości. Nie wiem, czy jeszcze urośnie 5-10% (małe spółki, bo WIG20 już dawno nie rośnie). Ale czy mam presję, skoro latami zarabiam pod 20% rocznie? Mogę przecież zaczekać w funduszach obligacji, które generują 5-6% rocznie i wrócić do inwestycji, gdy będzie okazja. Prędzej czy później będzie okazja…
Przykłady historyczne – dowód siły cierpliwości
Historia rynków finansowych jest pełna przykładów, które pokazują, że cierpliwi inwestorzy zawsze wychodzili zwycięsko. Kryzys z 2008 roku doprowadził do ogromnych spadków na giełdach. Jednak w kolejnych latach hossa wyniosła indeksy na poziomy wielokrotnie wyższe niż przed kryzysem. Podobnie było w 2020 roku, gdy pandemia wywołała gwałtowną bessę. Kilka miesięcy później rynki zaczęły dynamicznie rosnąć, a inwestorzy, którzy nie ulegli panice, mogli cieszyć się wysokimi zyskami.
Jak wykorzystać czas w inwestowaniu?
Skoro czas jest tak kluczowy, warto zastanowić się, jak wykorzystać go w praktyce. Oto kilka zasad, które pomagają przejść z fazy bessy do hossy, nie tracąc nerwów i kapitału:
- Dywersyfikuj portfel – rozkładanie kapitału na różne klasy aktywów (akcje, obligacje, nieruchomości, surowce) zmniejsza ryzyko. Jeśli jeden rynek przechodzi bessę, inne mogą zachowywać się lepiej. Dywersyfikacja daje czasowi szansę na wyrównanie wyników całego portfela.
- Nie panikuj podczas spadków – bessa to naturalny element rynku. Zamiast sprzedawać w panice, warto przyjąć perspektywę, że za kilka lat te same aktywa mogą być warte znacznie więcej. Straty stają się realne dopiero wtedy, gdy sprzedajemy.
- Inwestuj systematycznie – regularne wpłaty, np. co miesiąc, pozwalają korzystać z tzw. uśredniania ceny zakupu. W czasie bessy kupujemy taniej, a w czasie hossy drożej, ale w długim okresie cena zakupu stabilizuje się na korzystnym poziomie. Gdy macie możliwość, to dokupujcie w czasie korekt.
- Myśl długoterminowo – inwestycja nie powinna być oceniana po miesiącu czy roku. Prawdziwy obraz pojawia się dopiero po dekadzie. Im dłużej trzymamy aktywa, tym mniejsze znaczenie mają krótkoterminowe turbulencje.
- Buduj odporność psychiczną – czytanie o cyklach gospodarczych, historiach rynków i strategiach inwestycyjnych pomaga przygotować się na trudne momenty. Wiedza daje spokój, a spokój pozwala wytrwać.
Podsumowanie – czas jako największy sprzymierzeniec
Inwestowanie nie polega na szybkim wzbogaceniu się, lecz na konsekwentnym budowaniu kapitału w długim okresie. Najważniejszym narzędziem inwestora jest nie analiza techniczna czy dostęp do najnowszych raportów, lecz czas. To on pozwala przejść przez bessę, doczekać hossy i zebrać plony cierpliwości.
Historia wielokrotnie dowiodła, że inwestorzy, którzy dali sobie czas i nie ulegli emocjom, zawsze byli nagradzani. Dlatego inwestując, warto pamiętać: nie pieniądze są największym kapitałem inwestora, lecz jego cierpliwość i zdolność do myślenia w perspektywie lat, a nie dni. Czas zawsze działa na korzyść tych, którzy potrafią poczekać.
Od 2007 roku w praktyce pokazujemy, jak inwestować oszczędności. Nie każdy rok był łatwy, zdarzały się dobre i gorsze chwile (na szczęście tych lepszych było więcej). Czas działaj na naszą korzyść, generując oraz lepsze stopy zwrotu.
Zaloguj się na swoje konto, aby zostawić swój komentarz.