Jest taki złodziej, który do wszystkich puka. Dzisiaj o nim porozmawiamy.

06.05.2021, Kategorie: Nowości, Autor: Michał Giel

Ten artykuł jest napisany pół żartem, pół serio, z naciskiem na serio. Spróbujemy się bowiem przegryźć przez temat trudny, dotykający wszystkich. Ja, Ty, nikt nie jest wyjątkiem. A zatem zrozummy go, zaakceptujmy to, że istnieje, bo i tak nic od nas nie zależy, ale przeciwdziałajmy mu z całą stanowczością. Inflacji mówimy właśnie dzień dobry.

Inflacja to nagorszy możliwy podatek

Jest taki dowcip: „mnie podwyżki cen paliw nie dotyczą, zawsze tankuję za równe 100 zł”. Dokładnie 100 zł. Większość oczywiście dowcip rozumie, ale jeżeli nie, to policzmy. Kiedy paliwo było po 4 zł, zatankowałeś 25 litrów paliwa. Kiedy jest po 5 zł, zatankujesz tylko 20 litrów. Możesz powiedzieć, że dla Ciebie to żaden problem, bo mało jeździsz. Ok. To powiem tak – ja czasem jeżdżę do Warszawy z Krakowa. Jeżdżę dość oszczędnie. Nie tak dawno uzupełnienie baku po tej trasie kosztowało mnie 95-97 zł. Dzisiaj 112-115 zł. Czy moja pensja wzrosła? Nie. To oznacza, że zrobiłem się biedniejszy. O te kilkanaście procent, bo środki i tak muszę wydać, a nie mam ich więcej.

Możesz powiedzieć, że nie jeździsz samochodem. No to weźmy np. ceny prądu. Twój rachunek za prąd (i mój też) jest wyższy o kilkanaście procent. Miało nie być podwyżek prądu, ale kto myśli, że rząd weźmie te podwyżki na siebie, jest po prostu naiwny. Rząd nie ma własnych pieniędzy. Rząd ściąga je od obywateli i to obywatele płacą. Rząd okazał się więc łaskawy i nie podniósł nam kolejnych podatków, tylko cenę prądu przerzucił prosto na nas. Więc podwyżka (zubożenie Ciebie) dotyczy. No chyba, że rozpoczynasz ascetyczny tryb życia i zużywasz o kilkanaście procent mniej prądu.

To samo dotyczy podstawowych produktów. Pewnie chodzisz na zakupy. Masz jakiś swój koszyk rzeczy, które kupujesz. Kiedyś płaciłeś 100 zł, później 150, a teraz pewnie 200 zł na tydzień. Więc kiedyś miesięcznie wydawałeś 400 zł, a dzisiaj wydajesz 800 zł na to samo. Jak się jednak domyślasz, druga strona tego równania Ci się nie powiększyła. Może zarobki masz trochę wyższe, ale pewnie nie większe, niż suma podwyżek za wszystko (paliwo, prąd, jedzenie, ubrania).

Jeżeli zatem chcesz zachować jakość i poziom swojego życia, musisz mieć więcej pieniędzy i wydawać ich więcej.

Jeżeli więc pytasz, czym jest inflacja, to oficjalna definicja mówi, że jest to wzrost cen produktów. Definicja jednak nie mówi absolutnie nic o konsekwencjach. Inflacja to tak na prawdę zubożenie klasy średniej i ludzi biednych. To spłata długu państwa, w którym żyjemy. To pozbycie się wartości Twoich pieniędzy, oszczędności. To mniejsza finansowa wartość Twojej pracy. Tym jest inflacja.

A co inflację powoduje? To jest dość mądre pytanie. Odpowiedź jest tylko jedna – więcej pieniędzy. Ich dodruk. Inflację powodują Ci, którzy robią podaż pieniądza. A kto robi podaż pieniądza? Ci, którzy te pieniądze rozdają – u nas rząd i bank centralny. Widzisz to w postaci tarczy pomocowych, programów socjalnych (jak 500+) i tego typu rzeczach. Państwo drukuje, ale jednocześnie oczekuje, że ten dług związany z wydrukowaniem pieniędzy, zostanie spłacony. A spłaca się go tak, że Twoje pieniądze są coraz mniej warte (a zatem i dług jest coraz mniej warty). W tym (trudnym) równaniu dług spłaca się Twoimi oszczędnościami, wartością Twojej pracy (jest coraz mniej warta). Ty biedniejesz, Państwo spłaca dług.

Zanim przejdziemy do przeciwdziałania własnemu zubożeniu, proponuję zobaczyć tę kilkuminutową bajkę, którą puszczam dzieciom:

 

 

 

Jak już mamy bajkę za sobą i wiedzę, że złodziej w postaci inflacji nas dotyczy, powinniśmy umieć ochronić się przed nim. Na początku jednak spotkajmy się z ludźmi, których można określić „boję się”. Są to ludzie, którzy albo nie chcą w ogóle dotykać rynków finansowych, albo ludzie, którzy bardzo poważnie na tych rynkach finansowych się sparzyli.

Wygrać z inflacją

Jako prowadzący Funduszowe.pl potwierdzamy to, że takich ludzi jest cała masa. Prędzej czy później do nas trafiają i zostają naszymi klientami, a to dlatego, że próbują wiele rzeczy robić samodzielnie i często się na tym parzą. Szczerze powiem, że szkoda, że w tej kolejności. Dostęp do profesjonalnych analiz można mieć już od niecałych 200 zł i nie tracić bezsensownie po kilka tysięcy na złych inwestycjach.

Wróćmy jednak do ludzi, którzy się boją. Znam takich i nigdy nikogo nie namawiam na siłę do inwestowania. Jak ktoś nie chce, to nie chce. Jego sprawa. Ale wtedy tłumaczę, czym jest inflacja i że jeżeli nic nie robi, to ubożeje, bo państwo dzięki inflacji, zabiera jego oszczędności. A on mówi, że nic mu z konta nie ubywa 😀 I wtedy zaczyna się to tłumaczenie, które jest na początku tego artykułu.

Przed inflacją da się chronić i inwestowanie w odpowiednie fundusze inwestycyjne, jest dobrym rozwiązaniem dla właściwie każdego. Nie każdy może sobie kupić nieruchomość lub inne aktywo o tej wartości, które będzie niosło wartość, ale nikt nie powie, że nie może samodzielnie zainwestować albo w spółki budowlane, jeżeli ma rachunek maklerski albo w odpowiednie fundusze inwestycyjne.

Akcje przenoszą wartość wzrostu inflacji, dlatego są dobrym rozwiązaniem na jej czas.

Inflacja u nas wynosi obecnie ok. 4%. Ta oficjalna przynajmniej, bo realnie każdy widzi, że te kilkanaście procent więcej płaci. Aby zobaczyć, jak rynki akcji radzą sobie z inflacją, zobaczmy na ekstremalny przykład, jaki daje nam Argentyna.

Najpierw stopa inflacji:

A teraz zobaczmy główny indeks giełdowy od roku 2000:

Inflacja w Argentynie

Inflacja w Argentynie wynosi od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. To jest fakt. Rocznie oczywiście. U nas oficjalnie 4. Nieoficjalnie, jak wyżej napisałem, kilkanaście procent, co każdy odczuwa. W tym czasie Merval z wartości ok. 500 wzrósł do wartości prawie 50 000, a zatem 100 krotnie. To tak, jakby WIG20 w 2000 roku, miał wartość 1000 punktów, a dzisiaj wartość 100 000 punktów (tak w ogóle, aby pokazać, jak tanio jest u nas, wskażę tylko, że w 2000 roku, WIG20 miał wartość ok. 2000 punktów i dzisiaj ma wartość podobną). Inflacja jednak rośnie i rynek akcji zaczyna się zbierać, co już każdy widzi.

Wzrost Mervala całe 100 razy nie oznacza, że ludzie stali się bogatsi o 100 razy. Oznacza tylko tyle, że jak za przysłowiowe 100 zł mogli kupić 20 bochenków chleba, to dzięki trzymaniu środków w aktywach inflacyjnych (jak akcje), dalej stać ich na 20 bochenków, a nie na kilka kromek. Tym jest właśnie walka z inflacją od strony nas, jako inwestorów.

Nikt jednak nie chce być na rynku tylko dlatego, aby pokonać niewidzialnego wroga, jakim jest inflacja. Każdy chce mieć więcej. No to się przyznam, nieśmiało, że nam, jako prowadzącym portal, udaje się pokonać poziom inflacji, osiągając średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 15%, mimo, iż WIG20 w ciągu ostatnich 20 lat nie zmienił swojej wartości. To jest właśnie jeden z najważniejszych powodów, poza inflacją, dlaczego warto być uczestnikiem Premium portalu Funduszowe.pl, do czego zapraszam, z powyższych względów, już teraz.



Zapisz się do naszego newslettera

Akceptuję regulamin